~ c.d. ~
Po dwóch godzinach musieliśmy wracać do Tokyo i kierować się już pod Fuji-san. Mieliśmy jechać Chuo line do końca, prawie dwie godziny drogi, a następnie w Otsuki wsiąść w lokalny pociąg, już nie JR, i jechać jeszcze godzinę. Kiedy przybyliśmy na miejsce było ciemno i dużo chłodniej niż w Tokio, przyjemnie. Skierowaliśmy się do naszego hostelu, który był naprzeciwko dworca, więc nie musieliśmy iść daleko. Niestety wolnego pokoju na tę noc już nie było, ale pan w recepcji zadzwonił do paru miejsc na wysokości 5 stacji i znalazł się dla nas nocleg (wchodzenie na Fuji podzielone jest na kilka etapów, między którymi wyznaczone jest 9 stacji - parę chałup, budki, można zjeść, odpocząć. Większość osób zaczyna wspinaczkę od 5 stacji, gdyż jest to ostatnia stacja, do której można dojechać - znajduje się na wysokości 2300 m). Kupiliśmy jedzenie do mikrofali w sklepie 7 Eleven, które zostało podgrzane na miejscu, zjedliśmy na dworcu i złapaliśmy ostatni autobus do 5 stacji.
Droga trwała prawie godzinę. Na miejscu wykazaliśmy się niespostrzegawczością graniczącą z głupotą, konkretniej ja, bo wzięłam sprawy w swoje ręce... Mianowicie, chodziło o znalezienie naszego noclegu. Autobus wysadził nas dokładnie pod nim, a my obeszliśmy całą stację, marznąc niesamowicie, aż doszliśmy spowrotem do tego miejsca i zauważyliśmy bardzo wyraźnie wypisaną nad wejściem nazwę hotelu...
Na górę kierowały się akurat tłumy ludzi na wschód słońca. Jakoś im nie zazdrościliśmy.
Pierwsze wrażenie co do hotelu (hostelu?)... brudno. Jak nigdzie indziej w Japonii. Kurz na podłogach, a w pokojach właśnie opuszczonych przez ludzi strasznie dużo śmieci (no, to akurat ich wina). Z kranu prawie nie ciekła woda, przynajmniej w damskiej toalecie, za to były podgrzewane deski klozetowe.
Zostaliśmy zakwaterowani w czystym ( =] ), przestronnym japońskim pokoju na 6 osób. Wpadliśmy w euforię - wreszcie można było wyciągnąć się na łóżku, stanąć na nim, wyciągnąć sobie nogi do góry bez przeszkód! Moja euforia dodatkowo spowodowana była tym, że pierwszy raz miałam spać w japońskim pokoju - tatami na podłodze, materac zamiast łóżka...
Rozpakowaliśmy się, jakoś umyliśmy i poszliśmy spać.