Restaurację sushi wypatrzył Michał - chwilę oponowaliśmy, że to jest maleńkie, pewnie będzie drogie i nie najemy się, ale w końcu weszliśmy. Restauracja typowa - barowe siedzenia, na środku kuchnia oddzielona od reszty lokalu ladą z taśmą, na której przesuwają się wokół różnorakie kawałki sushi. Było też kilka stolików i zajęliśmy jeden.
Problemem nr 1 okazało się w ogóle zamówienie jedzenia. Na stoliku leżała karta z pokazanymi zestawami, chcieliśmy je zamówić, ale kelnerka na spółkę z kucharzem łamanym angielskim i pokazując na migi wyjaśnili nam, że te zestawy to tylko na wynos są i że tutaj ich nam nie dadzą. Kelnerka podetknęła nam kartę zapełnioną różnymi rodzajami sushi, pogrupowanymi cenowo. I wyniknął z tego problem nr 2 - co to jest i co my mamy zamówić? W końcu zdecydowaliśmy się na chybił trafił - wzięliśmy kałamarnicę, jakieś skorupiaki, maki z tuńczykiem (jap. maki - sushi zawijane, to dobrze znane wszystkim, coś w środku, ryż i na zewnątrz glon nori), maki ze śliwką, z ogórkiem, z natto (sfermentowana fasolka), inari - ryż zapiekany w jakimś cieście (nie wiedzieliśmy co to dopóki nam tego nie podano) i ośmiornicę... możliwe, że coś jeszcze, o czym zapomniałam :)
Problem nr 3 - jak poznamy, że to to, jeśli będzie sobie jeździło na tej taśmie? Ale na szczęście okazało się, że zamówienia do stolików podaje bezpośrednio kucharz (kuchnia jest na środku, odgrodzona właśnie ladą z taśmą, a za ladą są już stoliki / krzesła). Jednak nadal nie wiedzieliśmy, co właściwie nam podaje. Poprosiliśmy więc kelnerkę, żeby pokazywała nam w karcie, które to dania. Było śmiesznie.
Problem nr 4 - jak zjeść wielki kawałek kałamarnicy z ryżem pałeczkami, skoro przecież jedzenie nimi trzymane trzeba włożyć całe do ust, nie służą one też do krojenia, no i w końcu składników sushi nie powinno się rozdzielać... Tego problemu nie rozwiązaliśmy. Nie wiem, czy Japończycy mają takie wielkie buzie, w każdym razie ja machnęłam ręką na zasady i odgryzałam po kawałku. Inaczej się po prostu nie dało.
Maki wyglądało jak maki - małe rolki, już odpowiednie do zjedzenia na raz. Porcje po 6 rolek.
Natomiast reszta, po dwa kawałki porcja, wyglądała w ten sposób, że była to kupka ryżu przykryta czymś wymienionym w karcie.
Dostaliśmy oczywiście małe miseczki-talerzyki na sos sojowy oraz trochę wasabi. Osobiście z tego drugiego nie skorzystałam, nie cierpię wasabi :)
Ogólnie - było pyszne i najedliśmy się. I wcale nie drogie! Za wszystko zapłaciliśmy 1760 jenów. Wspominany wcześniej makaron w zupie za tę cenę zjadłyby tylko 2 osoby :)