Z Hasunumy wróciliśmy autobusem kilka minut przed 16 (w rozkładzie, w praktyce przyjechał później - to tylko pociągi jeżdżą dokładnie, co do minuty...) na lotnisko, odebraliśmy bagaże, zarezerwowaliśmy miejsca w Narita Express, który miał nas zawieźć do Tokio (już w czerwcu wykupiliśmy 3-tygodniowy bilet JR Pass, umożliwiający nam podróżowanie wszystkimi pociągami Japan Railways) - w tym pociągu jest obowiązkowa rezerwacja miejsc. W końcu kupiliśmy jedzenie (ostatni raz karmili nas rano w samolocie, a było już po piątej...) - pyszne zestawy bento. NAPRAWDĘ pyszne, tylko dość zapychające. To chyba ten morski posmak tak działa... Do mojego, bardzo różnorodnego posiłku załączona była karteczka, z czego się składa. Niestety, nie dowiedziałam się z niej dużo, bo przeczytałam ją jak już wszystko zjadłam, więc nie mogłam dopasować tej mnogości nazw do swoich odpowiedników; wcześniej byłam zbyt głodna, by myśleć, co właściwie jem... ;)